Aktor pełen tajemnic
Mam taką budowę i twarz, że amantem nigdy nie będę – zwykł mówić. Ale nie musiał grać amantów, by publiczność go kochała. Niezliczone role teatralne, wspaniała postać drania oferującego tanie usługi w Kabarecie Starszych Panów, kreacje aktorskie w wielu serialach i filmach – od dramatów po komedie Stanisława Barei – i znany wszystkim dzieciom czasów PRL ciepły głos Misia Uszatka z dobranocki – taki był Mirosław Czechowicz. Jego życie i karierę wzięła na pisarski warsztat Hanna Faryna-Paszkiewicz, doktor sztuki i autorka m.in. biografii "Kobusz. Jan Kobuszewski z drugiej strony sceny". Opowiada historię Czechowicza, budując ją z historii przekazanych przez jego najbliższych. Odkrywa przy tym głęboko skrywany sekret aktora, opisany w starych aktach przechowywanych w Instytucie Pamięci Narodowej, dotyczący aresztowania przez bezpiekę w 1945 r. Czechowicz został wtedy poddany brutalnemu śledztwu, a traumatyczne przeżycia tak silnie wryły się w jego psychikę, że do końca życia nie mógł znieść, kiedy na scenie ktoś celował do niego z broni.
Hanna Faryna-Paszkiewicz, "Czechowicz. Hrabia, miś czy drań", MANDO 2024
Niezamknięty rozdział
Maxa Hastingsa nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Wystarczy przypomnieć jego dobrze znane także na polskim rynku monumentalne dzieła – "Tajna wojna 1939-1945" czy "Wietnam. Epicka tragedia 1945-1973". Tym razem jeden z najpoczytniejszych brytyjskich historyków wraca z opowieścią o krwawej wojnie z połowy XX w. W swoim charakterystycznym stylu przedstawia inwazję komunistycznej Korei Północnej na Południową. Skupia się na świadkach, na uczestnikach konfliktu, stawia ich na pierwszym planie. Rozmawia z weteranami wojennymi z Zachodu, Chin i Korei Północnej i na podstawie ich przeżyć, doświadczeń i refleksji buduje dynamiczny obraz wojny, która zmusiła Amerykanów do złożenia potężnej daniny krwi i skutecznie przebudowała dalekowschodnią geopolitykę. Hastings dodatkowo pozostawia czytelnika z alarmującym wrażeniem, że to, o czym pisze, to niezamknięty rozdział. Bo choć działania wojenne wygasły, to konflikt na Półwyspie Koreańskim wciąż się tli, a napięcie raz po raz rośnie. Tymczasem o traktacie pokojowym nie mówi się już od dawna.
Max Hastings, "Wojna koreańska. Wielki konflikt 1950-1953", tłum. B. Cendrowska, Wydawnictwo Literackie 2024
Bez znieczulenia
Dla niektórych lektura tej książki może okazać się wstrząsająca – ostrzega już we wstępie Alex J. Kay, historyk Uniwersytetu Poczdamskiego i badacz nazizmu. Rzeczywiście, nie unika szczegółowych obrazowych opisów wydarzeń. Ale tego, co chce przekazać, nie da się opowiedzieć inaczej. Autor zadaje czytelnikowi cios między oczy – opisami, faktografią zbrodni, precyzyjnie dobranymi, ikonicznymi zdjęciami. Pokazuje prowadzonych na śmierć, ostatnie sekundy życia ofiar, momenty egzekucji, ciała pomordowanych. Szuka jednocześnie odpowiedzi na pytanie, dlaczego niemieccy narodowi socjaliści uwierzyli, że mają prawo do prowadzenia eksterminacji na masową skalę. Traktuje to systemowe okrucieństwo jak metodę uprawiania polityki. Wszystkie grupy przeznaczone do zniszczenia ujmuje wspólnie. Pisze o Żydach i nie-Żydach, mieszkańcach Europy Wschodniej i Zachodniej, jeńcach i cywilach z podbitych terenów, a nawet obywatelach nazistowskich Niemiec. Jest to w istocie książka o 13 mln ofiar, bo tyle istnień według jego wyliczeń pochłonął hitlerowski reżim.
Alex J. Kay, "Imperium zniszczenia", tłum. A. Bukowski, J. Środa, Dom Wydawniczy Rebis 2024
Paląca pamięć
To w zasadzie nie jedna, ale trzy książki, złożone w jedną publikację. Pierwszą część tej trylogii – "Czy to jest człowiek" – Primo Levi wydał dwa lata po wojnie. Ostatnia – "Pogrążeni i ocaleni" – wyszła tuż przed jego śmiercią w 1987 r. Nie był zawodowym historykiem, ale jego opowieści mają dodatkowy walor – są świadectwem ocalałego z Auschwitz. Jak pisze we wstępie antropolog Dariusz Czaja, Levi zstąpił do otchłani i z niej powrócił. Gdyby nie to, że był chemikiem i pracował w laboratorium obozowym, być może nie przeżyłby. Ta świadomość wyróżnienia spośród milionów ofiar rodzi w nim poczucie winy i trawiący wstyd, że jemu się udało. Do końca życia stara się je zdusić, tłumacząc sobie, że przeżył, by dawać świadectwo. Stąd bogactwo szczegółów w jego książkach, obrazowe przekazywanie relacji i staranność w opowiadaniu losów osób, po których ślad pozostał tylko w pamięci Leviego. Dlatego warto zwrócić również uwagę na znakomite tłumaczenie jego wspomnień, autorstwa Halszki Wiśniowskiej, Krzysztofa Żaboklickiego i Stanisława Kasprzysiaka.
Primo Levi, "Czy to jest człowiek. Rozejm. Pogrążeni i ocaleni", tłum. H. Wiśniowska, K. Żaboklicki, S. Kasprzysiak, Wydawnictwo Czarne 2024
Dzieje małych królestw
Książka ta powstała dziesięć lat od ważnego odkrycia. W roku 2013 we wschodniej Anglii zauważono ślady stóp sprzed około 950 tys. lat. Zdaniem naukowców mogły należeć do rodziny i jest to najstarszy taki "rodzinny" ślad. Od tego wychodzi brytyjski historyk Simon Sebag Montefiore. Stawia przed sobą ambitne zadanie opisania historii świata, idąc śladem pokrewieństwa. Twierdzi, że świat od zawsze kręcił się wokół rodzin, że każde królestwo jest rodziną, a każda rodzina – małym królestwem. Na ponad 800 stronach pierwszego tomu dostajemy opowieść o tym, jak powstawały królestwa i państwa, jak jedne grupy wchłaniały inne i rozrastały się w klany, plemiona, dynastie. Pojawiają się więc rody budowniczych piramid, nubijskich faraonów, domy Persji i Aten, najważniejsze rodziny rzymskie, potomkowie Karola Wielkiego, Rurykowicze, Romanowowie, Habsburgowie, Hohenzollernowie, a nawet dynastie chińskie, mongolskie i inkaskie. Nie brakuje też wątków polskich. I choć dawka wiedzy jest potężna, przyswaja się łatwo dzięki lekkiemu stylowi narracji.
Simon Sebag Montefiore, "Świat. Historia rodzinna", tom 1, tłum. M. Antosiewicz, Znak Horyzont 2024
Mit złotego wieku?
Sławomir Leśniewski, choć nie jest zawodowym historykiem, słynie z tego, że potrafi głęboko wtykać kij wątpliwości w historyczne mrowiska. Także jego najnowsza książka, poświęcona dynastii Jagiellonów, może wzbudzić dyskusje na internetowych forach. Leśniewski nie bawi się w akademickie niuanse, tylko wali publicystycznie prosto z mostu – nie szczędzi krytyki władcom dynastii, którą w szkołach chwali się m.in. za doprowadzenie do utworzenia Rzeczpospolitej Obojga Narodów, za tolerancję religijną i budowę potęgi państwa. Autor zamiast na analizowaniu złotego wieku jagiellońskiego woli skupić się na problemach – wytyka królom małostkowość w decyzjach, brak perspektywicznego myślenia, a nawet nieudolność w podtrzymaniu linii dynastycznej. Przypomina, w apogeum swego panowania mogli myśleć o rzuceniu wyzwania cesarstwu, a nie umieli zadbać o utrzymanie swojej dynastii na tronie. Choć przyznaje, że czego jak czego, ale odwagi Jagiellonom nie brakowało, zwłaszcza na polach bitewnych. Zabrakło za to politycznego sprytu, co bezlitośnie wykorzystywali władcy ościenni.
Sławomir Leśniewski, "Jagiellonowie. Złoto i rdza", Wydawnictwo Literackie 2024
